lunedì 3 febbraio 2014

Homocaust


Dziś Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu – święto to zostało uchwalone zaledwie 1 listopada 2005 roku przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w celu uczczenia pamięci ofiar pomordowanych w czasie II wojny światowej przez hitlerowców.
Datę obchodów wyznaczono na 27 stycznia – rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau w 1945 roku, przez Armię Radziecką.

http://www.flickr.com/photos/lorix/3418392310/sizes/m/
by l o r i z

W rezolucji 60/7 ONZ wezwano do przedsięwzięcia środków mobilizujących narody, aby podtrzymać pamięć i edukację na temat Holokaustu, by ten czas był dla wszystkich ludzi przestrogą przed nienawiścią, rasizmem i uprzedzeniami.
Zaledwie tylko od kilku lat mówi się o tym, że w nazistowskich obozach zagłady zginęło nie tylko 6 milionów Żydów, ale także tysiące homoseksualistów, Cyganów, niepełnosprawnych, chorych psychicznie, świadków Jehowy.
Homokaust – jak dziś definiuje się systematyczną zbrodnię nazistowską popełnioną na homoseksualistach, polegającą na ich całkowitej eliminacji, jako „nieproduktywnej, jałowej części społeczeństwa“ – to nadal temat wstydliwy, temat tabu. O pasiakach z różowym trójkątem nie mówi się wcale. Homoseksualiści nigdy nie byli pełnoprawnymi ofiarami Holokaustu, gdyż nie tylko hitlerowcy ich prześladowali. Robili to także komuniści, którzy po zamknięciu obozów koncentracyjnych internowali ich w więzieniach.
W Polsce, w Europie i niestety na całym świecie  odnotowuje się coraz bardziej aktywną obecności grup i organizacji politycznych propagujących nienawiść do Żydów, próbujących negować Holokaust lub zminimalizować systematyczne zabijanie jego ofiar.
W Europie Wschodniej i w Rosji w sposób niepokojący wzrasta homofobia. Partie polityczne i ich przedstawiciele, przywódcy narodów lub przywódcy religijni, a także niektórzy intelektualiści podżegają do nienawiści w stosunku do mniejszości seksualnej LGBT lub nawet zakazują „propagandy gejowskiej”. Nie jest to nic innego jak dyskryminacja i kryminalizacja milionów obywateli, która od drugiej wojny światowej jeszcze się nie skończyła…
W państwach Europy Zachodniej, w których demokracja staje się coraz bardziej krucha z powodu kryzysu gospodarczego i zaczyna towarzyszyć temu fenomenowi nacjonalistyczne rozdrażnienie, lęk przed utratą własnych praw oraz przywilejów będzie prowadził do izolacji i zamknięcia się oraz utraty wrażliwości na niepokojące zjawiska, które dzieją się na peryferiach. Wszystko to jest idealną sytuacją by nie tylko pewne grupy społeczne lecz wręcz całe narody posłużyły się ponownie mechanizmem kozła ofiarnego, składając na ołtarzu własnej dezintegracji nowe-stare ofiary.
Historia lubi się powtarzać, dlatego trzeba ją nieustannie przypominać…
Dlaczego o Homokauście wciąż mówi się tak mało?

z Vladimirem Luxurią, pierwszą deputowaną transseksualną w Europie,  rozmawia Agnieszka Zakrzewicz

 - W jednej z Pani książek, pod tytułem „Eldorado”, która ukazała się w 2011 roku, opowiada Pani historię starego homoseksualisty, żyjącego w Niemczech hitlerowskich w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Postanowiła Pani przypomnieć dramat „Homokaustu”?

- Byłam w Polsce zwiedzić obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau i było to dla mnie jedno z najmocniejszych i najbardziej wstrząsających przeżyć egzystencjalnych. Wiedziałam, że w okresie nazizmu homoseksualiści byli uważani za sabotażystów społecznych, gdyż z tej racji, że nie rozmnażali się, nie dawali wkładu dla wzmocnienia i proliferacji rasy aryjskiej. Pojęcie nieproduktywności seksualnej, jałowości i przez to bezużyteczności społecznej to ideologia nazistowska. Chciałam o tym opowiedzieć w powieści, której bohaterem jest stary homoseksualista uczęszczający do znanego berlińskiego lokalu „Eldorado”, gdzie odbywały się spektakle z udziałem transów. Lokal został zamknięty przez nazistów 1 kwietnia 1933 i wszystkie osoby znajdujące się w nim zostały aresztowane. Niektóre z nich później skończyły w obozach zagłady.

- Dlaczego zdecydowała się Pani napisać powieść właśnie o tym?

- Uważam, że najwyższa pora pamiętać o wszystkich ofiarach Holokaustu, także o szesnastu tysiącach homoseksualistów wysłanych do obozów zagłady.
Kiedy wyzwolono Auschwitz i uwolniono więźniów, homoseksualiści zostali przewiezieni do innego więzienia, gdzie dalej odsiadywali karę za zwyrodnienie. Homoseksualizm przez długie lata był karalny. Jeszcze do niedawna o więźniach obozów koncentracyjnych noszących różowy trójkąt, zwyczajnie zapominano. Nie wspominano o nich przy żadnych okazjach.

- Dlaczego o Homokauście wciąż mówi się tak mało?

- Od dziesięciu lat zaczyna się przypominać z dużym zakłopotaniem o tym, że do obozów zagłady oprócz Żydów kierowano także Cyganów i homoseksualistów, niepełnosprawnych, chorych psychicznie. Starając się jednak używać jak najmniej słowa homoseksualizm.
W ostatnich latach, zwłaszcza w Niemczech, zaczyna się dyskutować o cenie, jaką zapłaciła także mniejszość LGBT. Owszem, Holocaust pochłonął największą ilość ofiar żydowskich, ale także wiele innych ofiar straciło życie na skutek Zagłady. Pora o tym przypomnieć sobie.

 Zobacz też:






We Włoszech odradza się antysemityzm? Winne są wszystkie środowiska



Wszyscy, którzy zapominają swoją przeszłość, są skazani na to, by przeżyć ją jeszcze raz
Primo Levi

Napisy antysemickie w Rzymie

W Auschwitz byłabyś bardziej skoncentrowana! - te słowa skierowane przez nauczycielkę do jednej z uczennic pochodzenia żydowskiego, podczas lekcji w liceum artystycznym w Rzymie, wywołały we Włoszech głośny skandal. Negacjonizm staje się modny nie tylko w Europie Wschodniej.

Szokujący incydent miał miejsce jesienią ubiegłego roku, ale dopiero kilka dni temu o sprawie zaczęły pisać włoskie media. Yael - uczennica pochodzenia żydowskiego z klasy IV F liceum artystycznego im. Alessandro Caravillani w Rzymie, pewnego dnia przyszła do szkoły z mocną migreną. Wyszła z lekcji, aby coś zjeść, mimo to ból nie przechodził. Kiedy powróciła do klasy i nadal nie mogła się skupić, usłyszała od swojej nauczycielki dość osobliwą uwagę: W Auschwitz byłabyś bardziej skoncentrowana!

Auschwitz? Tam panował porządek

W obronie Yael stanęła cała klasa. Nauczycielka od razu usłyszała, że jest rasistką i złożono na nią skargę do dyrektorki liceum, która w styczniu tego roku wystąpiła z pisemnym upomnieniem. Podczas spotkania mającego wyjaśnić całą sprawę w rzymskiej gminie żydowskiej, nauczycielka twierdziła, że mówiąc o obozie zagłady, w którym zginęły miliony ludzi "miała na myśli tylko miejsce, w którym panował porządek".

Riccardo Pacifici - przewodniczący Wspólnoty żydowskiej w Rzymie, zaprosił klasę IV F na wizytę do muzeum żydowskiego przy stołecznej synagodze. Dziękując za obronę Yael powiedział, że jej koledzy zasługiwaliby na wyróżnienie ze strony Prezydenta Republiki Włoskiej. Przy tej okazji portal "Roma Ebraica" (Rzym żydowski) opisał całą historię.

Zaniepokojony sprawą włoski minister edukacji Francesco Profumo, zabrał głos w tej sprawie. - Po raz kolejny, jak wynika z faktów opisanych przez prasę, włoska
szkoła jest bastionem demokracji, równości i postępu kulturowego oraz społecznego naszego kraju. Reakcja uczniów i dyrektorki liceum Caravillani w Rzymie, na antysemicką uwagę wypowiedzianą przez nauczycielkę pod adresem żydowskiej uczennicy, jest konkretny przykład, że antysemityzmu i negacjonizmu nie można zwalczać obchodząc tylko Dzień Pamięci przypadający 27 stycznia. Zachowanie uczniów tej szkoły pokazuje, że Włochy są krajem zdrowym, gotowym reagować na nietolerancję" - powiedział minister.

Manifest naukowców rasistów
 
Włochy są uważane za kraj, w którym antysemityzm nie znalazł podłoża, gdzie mógł zakorzenić się i wykiełkować. Choć Benito Mussolini sprzymierzył się z Hitlerem i 18 września 1938 roku sam, z balkonu magistratu w Trieście, ogłosił wprowadzenie Ustaw Rasowych, to Włosi niechętnie wydawali Żydów i byli w stosunku do nich bardziej tolerancyjni niż miało to miejsce w innych państwach Osi.

Dwa miesiące wcześniej, 15 lipca 1938 roku, w gazecie "Giornale d'Italia" pojawił się anonimowy "Manifest naukowców rasistów" (znany jako "Manifest Rasy"). Magazyn "La difesa della razza" (Obrona rasy) opublikował go po raz drugi w numerze sierpniowym 1938 roku już podpisany przez dziesięciu włoskich naukowców, do których dołączyli się później inni znani profesorzy i osobistości ze świata kultury.

We Włoszech jednak pokutuje przekonanie, że Duce osobiście nie miał nic przeciwko Żydom, o czym ma świadczyć fakt, że jedną z jego kochanek była Żydówka Margherita Sarfatti. Galeazzo Ciano - włoski polityk, dyplomata i dziennikarz, czołowy działacz ruchu faszystowskiego, zięć Benito Mussoliniego, rozstrzelany pod koniec wojny za udział w spisku przeciwko niemu, napisał jednak w swoim dzienniku: "Duce oznajmił mi, że zostanie opublikowany w 'Giornale d'Italia' manifest rasy. Oficjalnie został stworzony przez grupę naukowców pod egidą Ministerstwa Kultury Ludowej. Powiedział mi jednak, że w rzeczywistości prawie cały zredagował sam".

Następstwem "Manifestu naukowców rasistów" były kolejne dekrety rasistowskie ograniczające prawa Żydów, wprowadzone we Włoszech na przełomie lata i jesieni 1938 roku. W ich wyniku profesorzy pochodzenia żydowskiego musieli odejść z uniwersytetów i szkół, wielu z nich emigrowało za granicę.

W "czarną sobotę", 16 listopada 1943 roku o 5.15 rano, do rzymskiego getta podjechały samochody SS. Hitlerowcy złapali 1024 osoby, w tym 200 dzieci. Dwa dni później osiemnaście wagonów odjechało ze stacji Tiburtina do Europy Wschodniej. Po sześciu dniach rzymscy Żydzi dotarli do niemieckiego obozu zagłady Auschwitz, położonego na terenie Polski. Po wojnie, do Rzymu wróciło z niego tylko 12 osób - wśród nich jedna kobieta. Nie uratowało się żadne dziecko.

Negacjonizm staje się modny?

Włosi do dziś są dumni z tego, że nie pomagali Niemcom przy deportacji swoich Żydów, ale ich tragedia zaczęła się od jednej publikacji w gazecie, podpisanej przez wybitnych włoskich naukowców.

Również dziś pojawia się wiele artykułów, które w imię wolności słowa szerzą nienawiść w stosunku do Żydów lub usprawiedliwiają Holocau
st. Fenomen ten jest szczególnie niepokojący w Europie Wschodniej, którą Hitler wybrał na miejsce kaźni narodu żydowskiego ponad siedemdziesiąt lat temu.

Duże emocje wzbudził ostatnio wywiad z prof. dr. hab. Krzysztofem Jasiewiczem, który ukazał się w specjalnym numerze magazynu "Focus Hi
storia Ekstra", wydanym z okazji 70. rocznicy Powstania w Getcie Warszawskim. Wiele osób nie może zrozumieć, jak to możliwe, że to prestiżowe czasopismo popełniło taki błąd, dając głos przedstawicielowi świata nauki, który twierdzi, że Żydzi jako ofiary Holokaustu sami są sobie winni.

Nie bez echa przeszedł też wyrok w stosunku do węgierskiego informatyka, który w trakcie demonstracji w 2011 roku w Budapeszcie rozwinął transparent z napisem po hebrajsku: "Zagłady nie było". Mężczyzna został skazany na półtora roku więzienia w zawieszeniu i dodatkowo w ramach kary odwiedzi były hitlerowski obóz koncentracyjny Au
schwitz i opisze potem swoje wrażenia.

Jednak, jak ostrzega włoskie "Obserwatorium uprzedzeń antysemickich" - negacjonizm staje się coraz bardziej modny także w ojczyźnie Mussoliniego. W Rzymie już w 2008 roku pod mostem w okolicy Nomentany, pojawił się dobrze widoczny napis: "Holocau
st to największe kłamstwo historii. Prezydent Iranu Ahmadineżad". Sympatycy portalu "Stormfront Italia" całkiem niedawno wsławili się niechlubnie poprzez tworzenie internetowych list profesorów żydowskiego pochodzenia wykładających na włoskich uniwersytetach.

"Grzech" antysemityzmu na lewicy

We Włoszech, "kłamstwo oświęcimskie" nie jest ekskluzywnym klubem dla ekstremistów prawicowych i neofaszystów. Także wśród wielu zwolenników skrajnej lewicy panuje przekonanie, że Żydzi robią z Palestyńczykami to, co Niemcy robili z nimi w Auschwitz i że Holokaust jest dla Izraela polityczną kartą przetargową. Włoski rewizjonizm historyczny ma charakter uniwersalny i fenomen występuje również wśród katolików, wyznawców innych religii a nawet ezoteryków i wegetarian.

Najbardziej zdumiewający i niepokojący jest jednak fakt, że najprężniej rozwija się w środowisku akademickim. Portalami internetowymi, które propagują tezy negacjonistyczne zarządzają najczęściej nauczyciele i profesorzy wykładający w liceach lub na uniwersytetach! Pojawiają się w nich polemiczne i obraźliwe artykuły, a znanych badaczy problemu Zagłady, nazywa się "holokaustykami" (zwrot określający mitomanów lub ekstremistów Holokaustu).

Często wykorzystuje się cytaty Primo Leviego manipulując je dla potrzeb tez negacjonistycznych. Wszystko to w imię wolności słowa i na znak protestu przeciwko żydowskiemu lobby, które rządzi światem.

Nie tylko prof. dr. hab. Krzysztof Jasiewicz

Czytając niektóre wypowiedzi ludzi, którzy przed własnym nazwiskiem mają kilka uniwersyteckich tytułów, czasami odnosi się wrażenie, że chyba mamy rzeczywiście do czynienia ze zmierzchem autorytetów.

Emerytowany profesor Wydziału Nauk Społecznych i Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu w Cagliari (Sardynia), Pietro Melis napisał w grudniu ubiegłego roku post na forum portalu rzymskiej gminy żydowskiej "Roma Ebraica", skierowany do Riccardo Pacifici: "Tylko aroganccy imbecyle mogą domagać się by negacjonizm był przestępstwem... Zbyt wiele rzeczy nie pasuje w tej całej waszej Prawdzie, zaczynając od 6 milionów Żydów i od Cyklonu B, o którym się mówi, że to duszący gaz, podczas gdy wiadomo, że to środek dezynfekujący. Jak uzasadnić liczbę 6 milionów, skoro wiadomo, że na terenach okupowanych przez nazistów znajdowały się tylko 3 miliony Żydów? Oto żydostwo, którego nienawidzę, ofiara ideologii czystości rasowej, która bierze swój początek w tej g........ książce jaką jest Stary Testament, poczętej w głowach narodu największych ignorantów starożytności".

Siedemdziesięcioletni profesor Pietro Melis został skazany już w 2004 roku na grzywnę w wysokości 4 tysięcy euro za publikację broszury antysemickiej w 140 egzemplarzach i rozesłanie jej do bibliotek jako publikacji naukowej oraz na odszkodowanie w wysokości 40 tysięcy euro w stosunku do gminy żydowskiej. Melis - przekonany i ortodoksyjny wegetarianin - domagał się w niej wysłania do komór gazowych wszystkich Żydów, którzy praktykują szechitę i jedzą mięso pochodzące z uboju rytualnego. Włoski profesor twierdził przed sądem, że jego tezy mają głębokie uzasadnienie filozoficzne i moralne, gdyż on walczy o życie zwierząt, więc w swojej broszurze utrzymuje, że jeżeli akceptuje się wykrwawienie zwierząt podczas uboju rytualnego, usprawiedliwia się każdą zbrodnię - tak więc i zagładę Żydów w komorach gazowych.

Wielkie oszustwo

Wolność słowa i prawda historyczna to bardzo cenne dobra, jakie daje demokracja. Niestety rewizjonizm historyczny coraz częściej przybiera formę podjudzania do nienawiści rasowej, gdyż Holokaust - jak twierdzą negacjoniści - jest wielkim oszustwem wymyślonym przez lobby żydowskie, które rządzi światem. Demaskowanie tego oszustwa jest więc obowiązkiem, który podejmuje się dla dobra ludzkości... I robią to najczęściej ludzie światli i uczeni. - Wszyscy, którzy zapominają swoją przeszłość, są skazani na to, by przeżyć ją jeszcze raz - słowa wielkiego włoskiego pisarza Primo Levi, który przeszedł przez piekło Oświęcimia, brzmią dziś jak złowrogie ostrzeżenie.

Z Rzymu dla WP.PL Agnieszka Zakrzewicz

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,opage,6,title,We-Wloszech-odradza-sie-antysemityzm-Winne-sa-wszystkie-srodowiska,wid,15519778,wiadomosc.html?ticaid=112239

Włosi wierzą, że Monte Cassino zdobyli Marokańczycy - czyli o "polski obóz koncentracyjny"

Nawet włoski Google podaje hasło "polskie obozy koncentracyjne"
Włoskie media - nawet te największe i najpoważniejsze - z dziwnym upodobaniem używają określenia "polski obóz koncentracyjny". Zazwyczaj po protestach polskiej ambasady, środowisk polonijnych i polonijnych mediów przepraszają. Jednak czy to są tylko przeoczenia lub zwykła ignorancja? W świetle raportu włoskiego parlamentu o wzroście nastrojów antysemickich i nacjonalistycznych wydaje się, że nie chodzi tu tylko o zwykłe błędy dziennikarzy, którzy nie znają historii II wojny światowej.

Kilka dni temu, w krótkim artykule na łamach włoskiego dziennika "La Repubblica", podpisanym przez Annę Ritę Cillis, po raz kolejny pojawiło się sformułowanie "polski obóz" w odniesieniu do Auschwitz-Birkenau - niemieckiego, nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady. Gazeta polonijna "Nasz Świat" opublikowała list protestacyjny skierowany do naczelnego gazety Ezia Mauro, w którym Danuta Wojtaszczyk wytłumaczyła mu, jak brzmi poprawna nazwa nadana przez UNESCO w 2007 r. (Auschwitz-Birkenau. Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady).

"Nasz Świat" opublikował również inne przykłady zwrotu "polski obóz zagłady", który niestety dość często pojawia się we włoskich mediach, podkreślając, że w takich sytuacjach w obronie dobrego imienia Polski i Polaków staje zazwyczaj Ambasada RP w Rzymie oraz wielu przedstawicieli Polonii włoskiej, którzy domagają się opublikowania adekwatnych sprostowań. Ambasador RP wysyła list protestacyjny.

Przykładów z raportu MSZ podanych przez "Nasz Świat" jest wiele. Najbardziej szokuje fakt, że zwrotu tego użyły niemal wszystkie najważniejsze dzienniki włoskie. Nie zabrakło wśród nich: "Corriere della Sera", "La Stampa", "L'Unitá", "La Repubblica", "Il Sole 24 Ore". Większość tych nieszczęsnych pomyłek bierze się z przeoczeń, z faktu, że nazwa jest zbyt długa lub z powszechnej ignorancji, która cechuje Włochów. Jeżeli jednak nawet włoskim dziennikarzom nie robi różnicy czy obozy, w których zgładzono miliony ludzi, były polskie czy niemieckie - co na ten temat wie i myśli przeciętny Włoch?

Okrutni Polacy, oprawcy Włochów

Niedawno we włoskiej telewizji odbyła się premiera brytyjskiego filmu "Laconia". Opowiada on historię brytyjskiego statku pasażerskiego, zaadaptowanego podczas II wojny światowej do funkcji transportowca wojskowego. 1 września 1942 roku statek wypłynął z Kapsztadu do Wielkiej Brytanii, z 2725 osobami na pokładzie (w tym: 1793 włoskich jeńców, 286 żołnierzy brytyjskich,103 żołnierzy polskich strzegących jeńców oraz 80 cywilów). Znajdując się około 900 mil morskich na południe od Freetown, statek został trafiony dwiema torpedami przez niemiecki okręt podwodny i zatonął. Kiedy hitlerowcy zorientowali się, że na Laconii płynęli jeńcy ze sprzymierzonego kraju, dowództwo U-Bootów podjęło szeroko zakrojoną akcję ratowniczą. Z Laconii udało się uratować niewiele ponad 1000 rozbitków. Dowódca U-Botów, admirał Karl Donitz wydał słynny rozkaz "Laconia-Befehl" - zabraniający załogom niemieckich okrętów podwodnych ratowania rozbitków ze storpedowanych statków nieprzyjaciela.

Zatonięcie Laconii było największą tragedią włoskich jeńców wojennych. Zginęli prawie wszyscy. Za ich śmierć, w filmie brytyjskim pokazanym w telewizji włoskiej, całą odpowiedzialność ponoszą Polacy. Okrutni żołnierze polscy pilnujący jeńców włoskich nie pozwolili im wyjść z klatek pod pokładem, gdy statek tonął i strzelali do nich, gdy biedni Włosi próbowali się ratować. Film "Laconia" pokazuje Polaków w bardzo złym świetle, jako bezdusznych katów niewinnych włoskich ofiar. Nic dziwnego, że różne stereotypy utrwalają się później w świadomości włoskiego społeczeństwa.

Polacy i Ukraińcy ich nienawidzą

W Sali Wilczycy w Pałacu Montecitorio, który jest siedzibą włoskiej Izby Deputowanych, przedstawiono raport komitetu parlamentarnego powołanego w 2009 r., aby zbadać problem antysemityzmu we Włoszech. Przewodniczącą komitetu była znana prawicowa deputowana Fiamma Nirenstein, mająca żydowskie pochodzenie, a w jego skład weszło wiele znanych osobistości ze świata polityki, nauki i kultury. Konkluzje są dość alarmujące: aż 44% Włochów deklaruje otwarcie, że nie lubi Żydów, a 22% młodych Włochów jest do nich wrogo nastawionych; w ostatnim roku wzrosła dwukrotnie liczba stron internetowych szerzących w jakiś sposób antysemityzm; rosną akty wandalizmu na tle rasowym i coraz bardziej niepokoi szerzenie się "fenomenu" negacjonizmu.

Włosi lubią się jednak pocieszać choćby takimi zdaniami, które jeszcze tego samego dnia można było przeczytać w mediach: "Nie wzbudza zdziwienia, że ponad 50% Polaków czy Węgrów jest antysemitami, bo to nie konkurs, kto jest gorszy czy lepszy" - pisał Alan D. Baumann w portalu "L'ideale". - Polacy i Ukraińcy, którzy ich zgładzili do tej pory ich nienawidzą, dlaczego więc nie miałaby ich nienawidzić także połowa Włochów, która ich dziś nienawidzi i inni, którzy praktykują obojętność jeszcze gorszą od nienawiści - pisał w swoich pseudointelektualnych wynurzeniach pisarz-psycholog Umberto Silva na łamach dziennika "Il Foglio". To oczywiście tylko zdania wyjęte z kontekstu - świadczą jednak dobrze o tym, co tkwi w podświadomości Włochów.

Włoskie poczucie winy


Każdy kto żyje we Włoszech dostatecznie długo i poznał dobrze to społeczeństwo, w pewnym momencie zaczyna sobie zdawać sprawę z tego, że fakt, iż Włochy podczas II wojny światowej sprzymierzyły się z hitlerowskimi Niemcami i razem z Hitlerem podbijały świat - już dawno poszedł w zapomnienie. Stosunkowo mało mówi się o faszyzmie i większą wagę przykłada się do propagowania etosu włoskiej partyzantki. Społeczeństwo włoskie jest bardzo czułe na punkcie deportacji 1024 Żydów z rzymskiego getta do Auschwitz-Birkenau, która miała miejsce 16 października 1943 r., i której dokonali niemieccy esesmani. Coroczne obchody tego wydarzenia i wyjazdy do Oświęcimia, by złożyć wizytę w muzeum obozu koncentracyjnego, wynikają z poczucia winy za wprowadzenie ustaw rasistowskich, które Mussolini ogłosił już w 1938 r.

O Holocauście Włosi wiedzą jednak stosunkowo mało. Większość społeczeństwa jest przekonana, że istniał tylko jeden obóz zagłady na terenie Polski - Auschwitz i nie wie absolutnie nic o systemie "fabryk śmierci" zbudowanych przez hitlerowców. Brak wiedzy historycznej powoduje również to, że wielu Włochów dochodzi do konkluzji, że skoro Auschwitz znajdował się na terenie Polski, musiały istnieć w tym kraju warunki sprzyjające bezproblemowej eksterminacji Żydów..., a więc Polacy byli współwinni. Wszystko to prowadzi do nowej formy negacjonizmu historycznego, który nie polega tylko na "kłamstwie oświęcimskim" - czyli zaprzeczaniu, że Holocaust w ogóle miał miejsce, lecz na przekręcaniu historii i współobwinianiu Polaków za zbrodnie hitlerowskie. To powinniśmy potraktować poważnie.

Trochę w tym i naszej winy

Jak wynika z raportu Departamentu Systemu Informacji MSZ "Błędne nazewnictwo w mediach zagranicznych dotyczące obozów koncentracyjnych hitlerowskich Niemiec na terenach okupowanej Polski", nie tylko włoskie media piszą nagminnie o "polskich obozach zagłady". Absolutny prym w tym wiodą media francuskie i amerykańskie, ale zdarza się to też w wielu innych krajach całego świata.

Dzięki interwencjom polskich ambasadorów i przedstawicieli Polonii, gazety drukują sprostowania i do świadomości społeczeństw przenika w ten sposób trochę historycznej prawdy. To wszystko jednak zbyt mało. Władze i instytucje polskie - z MSZ i Instytutami Polskimi na czele powinny organizować więcej wystaw i konferencji historycznych skierowanych do zagranicznych odbiorców. O braku inteligentnej polityki kulturalnej Polski najlepiej świadczy fakt, że od tylu lat obchodzimy rocznicę bitwy o Monte Cassino we własnym polskim sosie, a większość Włochów w ogóle nie wie, że zdobyli je polscy żołnierze. Wielu Włochów jest nawet przekonanych, że zrobiły to oddziały marokańskie, wchodzące w skład Wolnej Francji i że z tego powodu Marokańczycy pozostawili po sobie wiele ciemnoskórych dzieci, bo po bitwie gwałcili włoskie kobiety.

Z Rzymu dla polonia.wp.pl Agnieszka Zakrzewicz

ADAM MICHNIK - "Rozrachunek z historią"

I bambini del ghetto di Lodz. La memoria del Litzmannstadt Ghetto

Ratujmy pamięć - Litzmannstadt Getto

Cmentarz żydowski w Łodzi (+playlist)